Dlaczego pojezierze leszczyńskie tak często dotykają susze oraz o zmianach w klimacie i gospodarce wodnej, które doprowadziły do zaniku jezior... 

Mijają kolejne upalne dni w Polsce, kiedy to wielokrotnie temperatury na lokalnym terenie przebijają te ze znanych kurortów wypoczynkowych Europy oraz świata.
Wielokrotnie w planach na wakacje odbiegamy marzeniami o cudownym i palącym słońcu, rozgrzanym piasku, czy pogodzie, o którą martwić się nie musimy.
Te słowa wydawały być się synonimami luksusowych i dalekich podróży w gorące części świata - wydawały, do czasu. 
To już nie my staramy się dla pogody, a prawdziwa POGODA DLA BOGACZY przychodzi do nas. 

Wielokroć prognozy słyszymy brutalne - burze i grady, oberwania chmury, a później cisza. Mija wieczór, mija noc, mija i cichy poranek. Oprócz wymieszania frontów, przerzucenia chłodu lekkiego nade ciepło, to wszytko płynie, jak i wcześniej - albo i nie płynie, bo nie ma w czym, ale o tym za chwilę. 
Zastanawiający jest kompletny brak deszczu oraz zjawisk atmosferycznych, zwłaszcza wyładowań na przestrzeni gminy. 
Od kilku lat doświadczamy podobnego scenariusza. Najpierw modele meteorologiczne zapowiadają występowania nagłych burz,

a później nadchodzi wieczór lub noc, kiedy to burza miała dać koncert wspólnie z deszczem, ledwo dochodzi do Zielonej Góry i znika...

Sytuacja powtarza się bardzo często, zostawiając na burzowej mapie białą plamę pojezierza leszczyńskiego. 
Można głośno cieszyć się z takiego obrotu sprawy, wszak tereny oszczędzone zostają przed nagłymi nawałnicami lub innymi groźnymi zjawiskami atmosferycznymi, jednak dla codziennego funkcjonowania gospodarki wodnej, gdzie żyją ludzie, działają firmy i przedsiębiorstwa, a wielu rolników prowadzi niezliczone uprawy, to już tak do końca nie jest. 

Co mówi klimat?
Występowanie opadów w Wielkopolsce znacząco różni się od reszty Polski. Zdecydowanie widać to na przykładach pojezierza wielkopolskiego, czy też pojezierza leszczyńskiego, gdzie są bardzo niskie opady (450-500 mm/rok). Ciężko jednoznacznie określić, co powoduje taki obrót sprawy. Na pewno duży wpływ na to mają liczne lasy oraz pasma gór. Przez naturalne przeszkody terenowe występuje zjawisko cienia opadowego, gdy nad najwyższymi wzniesieniami, które chmura pokonuje w drodze do nas, następuje skroplenie pary wodnej zawartej w powietrzu nadciągającym znad obszarów zachodnich. Z tego powodu obfite opady występują na zachodnich stokach licznych wzniesień. Po ich przeciwnej stronie sumy opadów są znacznie mniejsze. Wzniesienia stanowią bowiem osłonę tych terenów przed napływem wilgotnych mas powietrza przynoszących opady.
Jednak w ostatnich latach obserwujemy nagły spadek jakichkolwiek opadów, dlatego w dalszym ciągu nie ma precyzyjnego wyjaśnienia sytuacji. 

Analizując dane z ostatnich 10 lat zauważamy zdecydowanie zmniejszoną ilość sumy opadów w miesiącach letnich, a razem z nimi obniżone występowanie burz. 
Niektórzy są zdania, że zachodzi proces stepowienia, czyli: "przemiana obszarów zalesionych, zarośli i łąk w zbiorowiska trawiaste - step lub prerię. Trawy są roślinami odpornymi na warunki klimatyczne i nie potrzebują owadów do rozmnażania. Stepowienie postępuje wraz ze skokowym ochłodzeniem, bądź ociepleniem klimatu oraz pod wpływem nadmiernego osuszenia gleb (przy średnich rocznych opadach poniżej 500-600 mm) oraz silnym nasłonecznieniu terenu.", jednak wielu ekspertów tezę o stepowieniu wielkopolski stawia pod dużym znakiem zapytanie i bardziej skłania się ku używaniu tego określenia do celów potocznych, jakie odnoszą się do wylesienia terenu Wielkopolski: "na początku XIX wieku, wskutek nadmiernego i niekontrolowanego wyrębu drzew. Stosunki wodne zostały zakłócone zbyt intensywną regulacją rzek i nieodpowiednią zabudową dolin rzecznych (celem zwiększenia możliwości żeglugowych). Kolejną przyczyną był rozwój rolnictwa i liczne przedsięwzięcia melioracyjne, mające prowadzić do odwodnienia obszarów trwale lub okresowo podmokłych, dla pozyskania ich pod uprawy polowe. Skutkiem powyższego było obniżenie poziomu wód gruntowych i jezior, a w dalszym ciągu - nadmierne przesuszenie obszaru".

Na terenie Przemęckiego Parku Krajobrazowego doszło do zniknięcia dwóch jezior, które posiadały nawet swoje nazwy. Były to: Jezioro Małe oraz Jezioro Kukuk. 
Doskonały ich zarys możemy obserwować na mapach pochodzących z 1893, 1933 oraz 1938 roku. 
Poniżej na zdjęciach przedstawiamy nieistniejące już Jezioro Małe. Znajdowało się u boku wsi Miastko. Obecnie z jeziora pozostał drobny stawek, a resztę terenu pokrywa bagienna roślinność. 

Drugie "zaginione" jezioro znajduje się w obrębie gminy Włoszakowice, a dokładniej w Boszkowie. Pewnie bardzo nieliczna ilość osób przebywających na wypoczynku ma tego świadomość. Jezioro znajdowało się nieopodal przebiegającej linii kolejowej. Kanał, który łączy Jezioro Wielkie z Jeziorem Dominickim wcześniej przebiegał przez Jezioro Kukuk.

 

To wszystko ukazuje bardzo szybkie tempo przemian, które dzieją się dookoła nas. Zmienia się klimat, a razem z nim otoczenie. Wysokie temperatury i brak deszczu może nieść ze sobą destrukcyjne zmiany. Już teraz obserwujemy niski stan wody w Jeziorze Dominickim. Czym to poskutkuje? Kolejne lata przyniosą odpowiedź.