W cieniu panującej epidemii koronawirusa z dnia na dzień rośnie problem suszy i związanej z nią konsekwencji. Efekt najcieplejszej w historii pomiarów zimy, brak śniegu oraz brak opadów.
Zagrożenie pożarowe w lasach, szczególnie w Wielkopolsce praktycznie od kilku tygodni się nie zmienia - jest na najwyższy poziomie. Poza lasami zagrożone są tak naprawdę wszystkie tereny uprawne. Obecną sytuację najlepiej obrazują statystyki Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu dotyczące Wielkopolski - gdzie od początku kwietnia doszło do 47 pożarów - z czego aż 18 dotyczyło właśnie lasów i upraw. Warto tu zaznaczyć, że w pierwszym kwartale 2020 roku w Wielkopolsce doszło do 20 pożarów z czego 4 dotyczyły lasów i upraw.
Winą za liczne pożary nie można obarczać wyłącznie suszę, w wielu przypadkach były to konsekwencje ludzkiej głupoty - bo jak inaczej nazwać wypalanie traw czy gałęzi? Pomimo apeli oraz konsekwencji w postaci mandatów wciąż nie brakuje osób dla których najłatwiejszą metodą uporządkowania działek jest po prostu podpalenie ich. Od kilku dni trwa jeden z największych pożarów w historii Polski - lasów w Biebrzańskim Parku Narodowym. Ogień strawił już ponad 6000 hektarów, walczą z nim setki strażaków oraz przedstawicieli innych służb mundurowych. Najnowsze informacje wskazują, że przyczyną żywiołu było właśnie wypalanie traw.
Z powodu suszy również w rolnictwie sytuacja jest tragiczna. Ziarno zasiane w suchej glebie może nie wykiełkować, a jeśli się uda to pojawia się problem poboru wody przez rośliny. Plony będą dużo niższe, a to z kolei oznacza problemy rolników oraz wzrost cen produktów na półkach. Identycznie sytuacja wygląda w sadownictwie, susza spowoduje mniejsze zbiory i problemy również w tej dziedzinie.
Najwyższa Izba Kontroli w raporcie w 2019 roku opublikowała dane, które świadczą, że Polska jest jednym z najbardziej ubogich w wodę krajów Unii Europejskiej. Statystycznie na jednego Polaka przypada nawet trzykrotnie mniej wody niż na mieszkańców pozostałych państw UE. Zbawienie może przynieść retencja - czyli gromadzenie wody. Polska magazynuje tylko ok. 6,5% wody, a np. Hiszpania aż 45%. W ubiegłym roku rząd przyjął Program Rozwoju Retencji. Założenia zakładają zwiększenie magazynowania wody z 6,5 do 15 procent do 2027 roku. Pomóc możemy wszyscy - każdy litr zmagazynowanej deszczówki to litr mniej pobrany z sieci czy studni.
Jakże ciągle aktualny jest reportaż, który zrealizowaliśmy w ubiegłym roku - kiedy według ekspertów sytuacja była lepsza niż obecnie.